Jezus powiedział do Tomasza: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».
Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca». A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».
(J 14, 6-14)
„O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię.”
Co za obietnica!
I jeszcze w dodatku nie o „przysłowiowy” pokój na świecie. Nie o ważne rzeczy. O cokolwiek.To trochę, jakby Pan Jezus mówił: nie ma za drobnych rzeczy dla Mnie. Nie ma takich, o które poprosisz, a Ja ci powiem: tym to się musisz sam zająć, Ja mam na warsztacie większe prośby do spełnienia.
I On je spełnia – tylko trudno to dostrzec. Naprawdę trudno.
Bo cud uzdrowienia, wymodlona praca, rozwiązanie trudnej sytuacji – to wiemy, widzimy, jesteśmy pewni.Ale że autobus przyjechał dwie minuty później, kiedy właśnie spóźniona dotarłam na przystanek, choć nigdy się to nie zdarza? Że pani w kiosku miała ostatni egzemplarz gazety, po którą poszłam specjalnie, zaplątany gdzieś między innymi tytułami? Że, obudzona przez hałas u sąsiada, idę bladym świtem do kuchni i widzę najpiękniejszy w życiu wschód słońca, trwający niecałe trzydzieści sekund? Że w pośpiechu, bo dzieci zostawione pod opieką, jadę kupić buty i w pierwszym sklepie, do którego wchodzę, czekają na mnie idealne i wymarzone?
Przypadek. Tak się akurat złożyło. Udało mi się.
To nie przypadek.
To Jezus.
On bardzo lubi takie drobiazgi. To Jego sposób, żeby pokazać, że Mu na mnie zależy.
Wystarczy Mu… cokolwiek.Marta