Ja, Pan, zabijam i Ja sam ożywiam
Nadchodzi bowiem dzień klęski,
los ich gotowy, już blisko.
Bo Pan swój naród obroni,
litość okaże swym sługom.
Patrzcie teraz, że Ja jestem, Ja jeden,
i nie ma obok Mnie żadnego boga.
Ja zabijam i Ja sam ożywiam,
Ja ranię i Ja sam uzdrawiam.
Gdy miecz błyszczący wyostrzę
i wyrok wykona ma ręka,
na swoich wrogach się pomszczę,
odpłacę tym, którzy Mnie nienawidzą.
(Pwt 32, 35c-36b. 39abcd. 41)
Grzech. Bitwa. Zwycięstwo. To trzy słowa, które kojarzą mi się z tym fragmentem.
Rzeczywistość grzechu jest dla mnie zawsze miejscem bitwy, w którym naprzeciw siebie stają moje dobro i moje zachcianki. Trzymam w ręce miecz – błyszczący i zaostrzony. I to ode mnie zależy, co zostanie odcięte.
Gdy pozwolę, aby prowadziła mnie wola Boża, wtedy zwycięża moje dobro. Gdy pozwolę, abym to ja prowadził miecz – wygrywają zachcianki.
Zwycięstwo jest zawsze.
Tylko raz wygrywa dobro, a raz zło.Walczę, by w moim życiu wygrywało uzdrowienie i ożywienie.
ks. Marek